QE po pierwszym kilometrze

AK_zdjęcie

ELŻBIETA BORYŃ – analityk inwestycyjny

Na rynku akcyjnym tydzień kończymy pod kreską. W Europie Zachodniej ciężko dzisiaj o indeks, który by tracił mniej niż 1,5%. DAX przełamał psychologiczną barierę 12 000 i kończy tydzień na 5 % minusie. Mniejsze spadki zanotował francuski CAC40 ( -1,73%), brytyjski FTSE 250 ( -1,66%). Pomimo tego, że negatywne nastroje udzieliły się także inwestorom znad Wisły, polskie indeksy po raz kolejny zostawiają w tyle europejskie parkiety i kończą tydzień „na zielono” WIG 20 z niemal 2% wzrostem w stosunku do ubiegłego piątku– WIG natomiast 1,7%.
Powodem spadków jest trwająca dyskusja związana z sytuacją Grecji. Wpływ problemów Hellady na europejski rynek finansowy zdaje się być jednak coraz mniejszy. Kryzys w Grecji jest permanentny i trwa tak naprawdę od 2010 roku, więc obecne problemy nie powinny nikogo dziwić.
Za nami również kolejne posiedzenie EBC, które nie wprowadziło co prawda żadnych zmian do obecnej polityki monetarnej, jednak zasiało ziarnko niepewności odnośnie skupu aktywów. Trwający dopiero miesiąc QE planowany jest na półtora roku, lub dłużej jeżeli będą tego wymagały warunki rynkowe. Jednak na posiedzeniu EBC padło „nowe” pytanie – czy QE może zostać skrócone?
Jednoznaczna odpowiedź nie padła z ust przewodniczącego EBC, który porównał sytuacje do „próby oceny perspektyw na przebiegnięcie maratonu po pierwszym kilometrze biegu”.
Przypomnę, że celem wprowadzenia QE jest obniżenie rentowności bezpiecznych inwestycji (na przykład rządowych obligacji), w celu skierowania kapitału inwestycyjnego w stronę bardziej ryzykownych aktywów, w tym na rynki akcyjne, co ma spowodować ożywienie gospodarcze, a także walkę z deflacją.
Pierwszy kwartał bieżącego roku, przyniósł dobre dane makroekonomiczne, które wskazują na ożywienie w strefie euro. Dodatkowo rosnące ceny ropy oraz spadający kurs euro były korzystne dla inflacji. Utrzymanie pozytywnych tendencji z pierwszego kwartału może sprawić, że wielkość lub okres realizacji QE będą kwestionowane na kolejnych posiedzeniach.
Ceny ropy naftowej w tym tygodniu zanotowały najwyższe poziomy od początku roku. Jednak zwyżka ta nie ma w zasadzie podstaw fundamentalnych. Co prawda w USA i w Kanadzie spada liczba wież wiertniczych, jednak nie wpływa to jeszcze w istotny sposób na podaż surowca. Natomiast OPEC wykazał we ostatnim raporcie zwiększone tempo wydobycia surowca. Obecnie kartel wydobywa do 30 mln baryłek dziennie. Wzrostu podaży można się również spodziewać w związku z porozumieniem z Iranem, jednak nie nastąpi to tak szybko, jak początkowo się tego spodziewano. Do zniesienia wszystkich sankcji zielone światło muszą dać eksperci MAE, co może trwać kilka miesięcy. Analitycy Morgan Stanley przewidują, że nawet po zniesieniu sankcji Iran może zwiększyć produkcję w krótkim okresie jedynie o 0,5-0,7 mbd. Warto również zauważyć, iż w ostatnich dniach zmniejszył się spread pomiędzy odmianą Brent i WTI, który jeszcze niedawno przekraczał wynosi obecnie ok.7,7 USD
Wzrostom na rynku ropy towarzyszy spadek cen dolara. Amerykańska waluta, która była jedną z najlepszych inwestycji minionego roku, traci już czwarty dzień z rzędu bez problemu pokonując kolejne techniczne opory. Dolar amerykański „cierpi” z powodu słabszych danych makroekonomicznych, które mogą spowodować oddalenie się podwyżki stóp procentowych w czasie. Słabe dane tłumaczone są trudną pogodą w pierwszym kwartale. Jak widać nie tylko ceny surowców rolnych uzależnione są pod warunków pogodowych, ale również waluty.

Previous Post
Newer Post