Na początek trochę teorii – czym jest Indeks Nastrojów Inwestorów
Od 2011 roku Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (największa tego typu organizacja w Polsce) prowadzi cykliczne badanie, którego efektem jest Indeks Nastrojów Inwestorów. INI wskazuje udział byków (inwestorów, którzy uważają, że rynek będzie wzrastał w ciągu kolejnych 6 miesięcy), niedźwiedzi (inwestorów, którzy spodziewają się spadków na giełdzie w ciągu kolejnych 6 miesięcy) oraz inwestorów nastawionych neutralnie, czyli takich, którzy oczekują pozostawania indeksów giełdowych na niezmienionym poziomie. Badanie jest przeprowadzane co tydzień i jest polskim odpowiednikiem Sentiment Survey, publikowanego przez Amerykańskie Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (AAII). Indeks jest oczywiście subiektywną oceną inwestorów, jednakże pozwala on wnioskować o poprawie lub pogorszeniu nastrojów panujących na rynku akcji, a tym samym może świadczyć o możliwych przyszłych zwyżkach lub spadkach głównych indeksów na GPW.
Teraz trochę psychologii – kiedy zmienia się indeks nastrojów
Indeks nastrojów podąża za oceną sytuacji gospodarczej w ogóle. Dobre dane makroekonomiczne, satysfakcjonujące wyniki spółek, a przede wszystkim rosnące wartości indeksów powodują, że o giełdzie, a w szczególności o rynku akcji mówi się coraz częściej, ludzie natomiast inwestują coraz chętniej i coraz więcej. Pozytywne sygnały rozbudzają apetyty i poprawiają nastroje inwestorów. Historia potwierdza tę tendencję – najlepsze nastroje na giełdach panowały zwykle na szczytach hossy.
Paradoksalnie jednak im więcej optymistów na giełdzie, tym mniejsze pole do dalszego wzrostu cen akcji. Skoro wielu inwestorów ochoczo zaangażowało się w akcje, to nie za bardzo ma już kto je kupować. Zaczyna natomiast rodzić się pokusa sprzedaży posiadanych papierów i realizacji zysków, a wielu sprzedających, to spadek cen.
Zasada ta działa także w sytuacjach przeciwnych – zła sytuacja gospodarcza, spadki na giełdach, wszechogarniająca bessa rodzi negatywne nastawienie do rynków i coraz większą chęć wysprzedawania i nieangażowania się w kolejne inwestycje giełdowe. Znajduje to odzwierciedlenie w badaniach nastrojów – zawsze, bez wyjątku, najgorsze nastroje rynkowe panowały, kiedy indeksy miały za sobą zniżkę, w dołkach korekt spadkowych/bessy. W dołkach, a nie przed ich rozpoczęciem!
Zasadę działania Indeksu Nastrojów trafnie opisał Jesse Livermore, choć w czasach, kiedy sam inwestował, o badaniu nastrojów nikt jeszcze nie myślał: „Nadzieja i chciwość są najlepszymi przyjaciółmi przegranych. Zajęcie pozycji na rynku wywołuje nadzieję. Pozytywne nastawienie leży w naturze ludzkiej, spodziewamy się najlepszego. Nadzieja ma duże znaczenie dla przetrwania. Ale podobnie jak ignorancja, chciwość i strach wypacza rozsądek. Bo widzisz, giełda jest oparta na faktach, rzeczywistości i powodach, giełda jest nieomylna. To traderzy się mylą.”
Trochę przewrotności – wnioski płynące ze wskazań INI
Nasuwa się z tego dość prosty wniosek. Jeśli założymy, że ideą wskaźników nastrojów jest sygnalizowanie właściwych momentów na zakup akcji lub zmniejszanie zaangażowania w papiery wartościowe, odpowiednio wysokie udziały „byków” lub „niedźwiedzi” można traktować jako sygnały odwrócenia trendu. Innymi słowy, np. po znaczącej wyprzedaży akcji na rynku i spadkach cen, skrajny pesymizm wykazywany przez inwestorów może być bardzo dobrym sygnałem kupna akcji, nadmierny optymizm zaś jest przestrogą przed nadchodzącymi spadkami, a co się z tym wiąże ryzykiem niezrealizowania zysków z inwestycji. Postępowanie więc wbrew powszechnym opiniom i nastrojom może prowadzić do sukcesu inwestycyjnego.
I na koniec trochę matematyki
„Odpowiednio wysokie udziały byków i niedźwiedzi” – głosił wniosek w poprzednim akapicie. Jednak co oznacza w tym przypadku odpowiedni udział byków i niedźwiedzi? Średni udział „byków” w badanej populacji (w okresie od 19 maja 2011 do 2 stycznia 2014 roku) wynosił 45,6%. Normą jest także przewaga optymistów nad pesymistami – udział tych ostatnich średnio wynosił 25,4%.
Wykres 1. Kształtowanie się Indeksu Nastrojów Inwestorów na tle indeksu WIG (w okresie od 19 maja 2011 roku do 2 stycznia 2014 roku)
Na powyższym wykresie widać wyraźnie, że nastroje optymistyczne (kolor zielony) dominują w momentach szczytów notowań indeksu WIG, a najmniejszy udział osób spodziewających się poprawy sytuacji był wtedy, gdy WIG notował najniższe poziomy. Kiedy jednak wskazania INI były sygnałem nadchodzącej korekty lub silnego odbicia?
Dotychczasowe analizy wskazują, że udział „byków” przekraczający 60% to moment, po którym za każdym razem następowała korekta, natomiast spadek ich udziału w okolice 30% zwiększał prawdopodobieństwo odbicia.
Należy jednak pamiętać, że historia badania INI nie jest długa, a i polscy inwestorzy w miarę upływu czasu zmieniają swoje zasady inwestowania i postrzeganie rynku. Trzymanie się więc sztywno wskazanych wcześniej liczb może prowadzić do błędnych interpretacji momentów przełomowych na rynku.
Zasada jednak pozostaje niezmienna – zbytni optymizm inwestorów może być sygnałem przegrzania rynku, natomiast skrajny pesymizm na rynku może przynieść zaskakująco miłe niespodzianki dla tych, którzy się temu pesymizmowi nie poddadzą. Więc warto podążać za radą Warrena Buffeta „Bój się, gdy wszyscy są chciwi, bądź chciwy, gdy wszyscy się boją”.