Dużo się dzieje…

Anna Kocjan
Departament Inwestycji Kapitałowych
DSA Investment SA
Podczas gdy Europa wciąż czeka na wybory prezydenckie we Francji, kalkulując, jak potencjalne wyniki przełożą się na kondycję rynków i przekuwając kolejne sondaże na przemian w zielony lub czerwony kolor na giełdach, do listy ważnych wydarzeń politycznych przewidzianych na ten rok zostały dołączone jeszcze przedterminowe wybory w Wielkiej Brytanii. We wtorek w swoim wystąpieniu taką propozycję przedstawiła premier May, a wczoraj parlament przegłosował rozpisanie na czerwiec – czyli 3 lata przed terminem – wyborów do brytyjskich izb. Oficjalnym powodem takiej decyzji jest chęć zyskania silniejszej pozycji podczas negocjacji brexitowych przez rząd Wielkiej Brytanii. Mówi się jednak, że wybory parlamentarne będą po części nowym głosowaniem nad Brexitem.
Na wiadomość o zmianie kalendarza wyborczego w UK zareagował przede wszystkim funt brytyjski, który we wtorek wyraźnie umocnił się względem innych walut, oraz londyński indeks, który najpierw mocno stracił, wczoraj odrobił w zasadzie całość strat, by dzisiaj znów podążyć na południe. Co ważne, bardzo znacząco wzrosła zmienność indeksu, którego ruch przez ostatnie dni osiąga nawet 1,2% zarówno w górę, jak i w dół, co świadczy o dużym niepokoju i zróżnicowaniu nastrojów wśród inwestorów na londyńskim parkiecie.
Dużą zmienność widać także na francuskim CAC40, który najpierw w ciągu trzech sesji (12,13,18 kwietnia) stracił ponad 3%, by przez kolejne 1,5 sesji zyskać 1,5%. W przypadku giełdy w Paryżu z kolei głównym napędzającym dla zmian wartości indeksu są kolejne sondaże przedwyborcze. Niespodziewanie wyrównana walka między czterema kandydatami (Macron, Le Pen, Fillon
i Melenchon) powoduje, że w zasadzie każdy scenariusz jest możliwy. Rynek najbardziej wypatruje wygranej centrowego i proeuropejskiego Emmanuela Macron, a potencjalne wejście do II tury pary Le Pen-Melenchon (skrajna prawica przeciwko skrajnej lewicy) określane jest jako „koszmar dla rynków”. Na trzy dni przed głosowaniem sondaże największe poparcie dają Macron’owi, co od razu znajduje odzwierciedlenie we wzroście indeksu CAC40 i umocnieniu euro.
W ostatnią niedzielę głosowali także Turcy, tym razem w referendum nad zmianą konstytucji i ustroju
z parlamentarnego na prezydencki. Choć pojawiły się głosy o nieprawidłowościach
w przeprowadzeniu referendum, zwycięzcą głosowania został prezydent Recep Tayyip Erdoğan i jego propozycje umocnienia władzy głowy państwa. Pierwszą reakcją rynków na wynik plebiscytu było osłabienie się liry tureckiej. Waluta odrobiła już jednak straty z początku tygodnia, a część analityków uważa, że taki obrót wydarzeń może stanowić dla inwestorów wręcz pozytywny sygnał – potwierdzenie posiadania pełni władzy przez prezydenta zmniejsza niepewność i niepokój co do możliwych scenariuszy dla tureckiej sceny politycznej. Dodatkowym wsparciem dla liry są bardzo dobre dane z tureckiej gospodarki. Indeks mierzący optymizm tamtejszych gospodarstw domowych
w kwietniu wzrósł z 67,8 do 71,3 pkt, łatwo przewyższając konsensus celujący w 65 pkt.
Od kilku dni rośnie też wyraźnie warszawski indeks. Od 13 kwietnia WIG zyskał już 2,4%. W tym kontekście warto wspomnieć o najnowszym sondażu Bank of America/Merrill Lynch wśród zarządzających, który pokazał wyraźną ucieczkę kapitałów z amerykańskiego rynku postrzeganego jako bardzo drogi (alokacja w tę grupę aktywów osiągnęła poziom najniższy od czasów kryzysu finansowego w 2008 roku) oraz wzrost deklarowanego zaangażowania w rozwinięte rynki europejskie oraz rynki wschodzące. Zwiększenie udziału w portfelach akcji rynków wschodzących do poziomów należących do najwyższych w historii w dużej mierze tłumaczy siłę warszawskiego parkietu.
Kolejne przetasowania na rynkach surowcowych
Jeszcze kilka dni temu rynek ropy pozostawał w silnym trendzie wzrostowym wspieranym przez cięcia produkcji w krajach OPEC, w tym wstrzymaniu wydobycia na największym polu w Libii oraz zmniejszaniu pozycji netto na kontraktach na ropę wśród kapitału spekulacyjnego. Wystarczyły jednak raporty amerykańskich agencji analizujących rynek energetyczny dotyczące zapasów i wydobycia ropy w Stanach Zjednoczonych, żeby ceny niemalże pionowo spadły o 2 USD, wracając do poziomów
z pierwszych dni kwietnia. Raport DoE wskazał bowiem na zwiększające się wydobycie ropy w USA,
a także na mniejszy niż oczekiwano spadek poziomu zapasów ropy i zdecydowanie większy niż oczekiwano wzrost zapasów benzyny i innych destylatów. W tym kontekście starania OPEC
i pozostałych krajów-sygnatariuszy porozumienia o cięciu produkcji o zbilansowanie podaży i popytu na ropę na świecie i podniesienie cen surowca wydają się nie przynosić oczekiwanych rezultatów.
Polityczne niepokoje pchają z kolei wciąż w górę złoto, które wczoraj dotknęło oporu na poziomie 1290 USD za uncję. Dynamiczne wzrosty na kruszcach mogą jednak przemienić się w korektę, szczególnie jeśli zniknie część politycznych i rynkowych ryzyk.
Walkę natomiast ze słabymi fundamentami przegrywają ceny surowców z sektora „soft”. W przeciągu zaledwie 2 dni cena kakao spadła o 4% (w ciągu miesiąca o 17%), uderzając o 9-letnie minimum,
tj. psychologiczny poziom 1800 USD za tonę. Przyczyniły się do tego przede wszystkim doskonała pogoda na Wybrzeżu Kości Słoniowej – największego producenta kakao na świecie, rosnąca produkcja/zapasy i obniżenie cen gwarantowanych dla hodowców tamże. Na tym tle mocno spadły też ceny kawy, choć akurat dla tego surowca dane fundamentalne są bardzo sprzyjające.

Previous Post
Newer Post