Chińska klątwa czy po prostu "ciekawe" czasy?

Anna Kocjan
Departament Inwestycji Kapitałowych
DSA Investment SA
 
Sesja 5 kwietnia przyniosła duże zaskoczenie. Jeszcze przed godz. 17:00 naszego czasu mówiło się
o euforii na rynkach, która miała być wywołana doniesieniami z Chin o stworzeniu pod Pekinem ośrodka przemysłowo-handlowego. Okrzyknięto go nawet mianem “Nowego Szenzen”. Na fali tej zapowiedzi zyskiwały rynki akcyjne i (a może przede wszystkim) surowce – energetyczne i metale przemysłowe. Rynki wspierał także opublikowany wczesnym popołudniem raport dotyczący zatrudnienia w sektorze prywatnym w USA. Wykazywał on przyrost zatrudnionych w granicach 263 tysięcy, co jest najlepszym wynikiem od wielu miesięcy. Wyższe zatrudnienie to presja na wyższą sprzedaż detaliczną, a ta wpływa na wzrost cen. Wszystkie te elementy z kolei poprawiają perspektywy gospodarcze oraz perspektywy stóp procentowych w USA.
Euforia nie ominęła również GPW, na której WIG20 dzięki znaczącemu udziałowi spółek pozytywnie reagujących na wzrosty cen surowców (KGHM, JSW) kończył sesję z prawie 0,9% wzrostem.
Czasem słońce, czasem deszcz…
Okazuje się jednak, że niewiele trzeba było, żeby sytuacja w drugiej części dnia diametralnie się odwróciła. Po południu zostały opublikowane minutes (protokół) z marcowego posiedzenia FOMC (organ odpowiedzialny za kształtowanie polityki pieniężnej w USA). W dokumencie znalazła się opinia niektórych członków FED stwierdzająca, że ceny akcji w USA są zbyt wysokie. Dodatkowo reprezentanci opowiedzieli się za zmniejszaniem bilansu Rezerwy (który nota bene osiągnął rekordowe 4,5 bln USD). Jeszcze niedawno zwiększanie bilansu było główną siłą napędową amerykańskich wzrostów. Nic więc dziwnego, że inwestorzy odczytali tę deklarację jako negatywny sygnał dla rynków.
Coraz więcej dziegciu w miodzie, czyli już nie tylko Obamacare
Do negatywnych nastrojów przyczynił się także spiker Izby Reprezentantów Paul Ryan, który stwierdził, że Izba Reprezentantów, Senat oraz Biały Dom nie są zgodni, co do kształtu reformy podatkowej, a prace nad nowym projektem zmian do Obamacare się opóźnią. Oznacza to, że w tym roku może nie dojść do wprowadzenia obniżek podatków, a ponadto istnieje coraz większe prawdopodobieństwo, że ich skala będzie zdecydowanie mniejsza niż zapowiadano w kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa.
W efekcie indeks S&P osunął się o 1,1% i zakończył dzień na -0,31% spadku (co wynikało ze wzrostów na początku sesji), rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich spadła w okolicę 2,3%, osłabienie dotknęło także dolara, który stracił względem większości głównych walut, tj. jena, euro, funta, franta szwajcarskiego (dolar zyskiwał tylko na parze USDAUD, ale to wynikało przede wszystkim ze słabości dolara australijskiego po danych z Antypodów).
Zadanie na “6”!
Zainteresowanym szerszym spojrzeniem na amerykańską gospodarkę polecamy lekturę artykułu Martina Feldsteina „The Risks to America’s Booming Economy” (https://www.project-syndicate.org/commentary/booming-american-economy-risks-by-martin-feldstein-2017-03). Według profesora ekonomii z Harvardu wskaźniki takie jak poziom zatrudnienia/stopa bezrobocia, inflacja, kierunek polityki FED, liczba budowanych domów etc wskazują, że amerykańska gospodarka jest w stanie boomu. Jednak jest to słaby boom, a jego słabość tkwi w ryzykach na rynkach finansowych. Bardzo długo utrzymywane niskie stopy procentowe spowodowały poszukiwanie zysków w aktywach, np. akcjach spółek, co zawyżyło ich ceny. Obecnie wskaźnik P/E indeksu S&P500 jest prawie 70% powyżej swojej historycznej średniej. Z kolei powrót do średniej spowodowałby spadek cen na giełdach o ok. 40%., czyli stratę w wysokości, bagatela, 9 bln USD. Nie dziwi więc, że część analityków, np. Saxo Bank, zmienia swoje przewidywania względem amerykańskiego rynku akcji z „neutralnych” na „negatywne”.
Co w europejskiej trawie piszczy?
Dziś (6 kwietnia) negatywne sygnały nadciągnęły ze strony Europy. Mario Draghi w swoim wystąpieniu wyraźnie tonował nastroje dotyczące zmiany, tj. zacieśnienia polityki EBC, podkreślając jednocześnie, że jest wciąż zbyt wcześnie, by ogłosić sukces w kwestii inflacji czy ocenić, jak szybko spadek stopy bezrobocia przełoży się na wzrost płac. Dzisiejsze odwrócenie więc na parze EURUSD jest odzwierciedleniem słabnącego po tej wypowiedzi euro. Osłabienie euro i wypowiedź Draghiego
w temacie utrzymania kierunku polityki odbija się negatywnie na cenach akcji banków, które ponownie stają się liderem strat w europejskich indeksach.
Amerykańscy rolnicy kształtują ceny… zasiewami
Na rynku surowców najważniejszym wydarzeniem ostatnich dni była publikacja raportu Amerykańskiego Departamentu Rolnictwa dotycząca przewidywanych areałów zasiewów poszczególnych upraw. Z raportu wynika, że niemalże wszystkie zboża zmniejszą swoje areały
w stosunku do poprzedniego roku, a niektóre (takie jak owies, jęczmień czy sorgo) będą mieć najniższy areał zasiewów w historii badań, co może znaleźć odzwierciedlenie w poziomach ich cen, które w roku 2016 zostały bardzo mocno zdołowane. Diametralnie zwiększy się natomiast areał upraw bawełny. Jest to spowodowane przewidywaniami rolników o wzroście cen tego surowca. Znaczące zwiększenie areału upraw może jednak przynieść skutek odwrotny.

Previous Post
Newer Post